ANTROPOLOGIA.

Antropologia czyli nauka o człowieku, w znaczeniu, jakie jej dziś nadajemy, jest nauką nową; w dawnej swej formie omawiała ona człowieka pod względem moralnym jedynie, dziś zwraca się coraz wyraźniej ku stronie jego fizycznej.

Pierwsza katedra antropologii utworzona została w Muzeum nauk przyrodniczych w Paryżu r. 1838. W dwadzieścia jeden lat później, mianowicie w r. 1859 zawiązało się w temże mieście towarzystwo antropologiczne ze współudziałem Quatrefages'a i Broca. Nie omieszkały pójść śladem Paryża i inne stolice Europy; tu i owdzie pozakładano specyalne wydawnictwa naukowe, rozmnożyły się dzieła naukowe o tym przedmiocie, i dziś żadna może nauka nie cieszy się takiem uznaniem ogółu, jak antropologia.

Możnaby słusznie cieszyć się z tego, gdyby zwolennicy tej nauki mieli na celu jedynie postęp wiedzy ludzkiej. Lecz niestety! zanadto wiele przesądów wpływa na badania antropologiczne, by one mogły sprowadzić, przynajmniej na razie, wielkie dla prawdziwej wiedzy korzyści. Pewna szkoła, mająca dziś wielkie powodzenie, uporczywie chce widzieć w człowieku tylko stronę jego materyalną, którą tenże zbliża się do zwierząt. Łatwo odgadnąć, czem się staje antropologia pojmowana w ten sposób. Słynny naturalista a zarazem znakomity myśliciel, Izydor Godfryd Saint-Hilaire, określił ją z góry temi wymownemi słowy: „Wiedza to ciasna i pozioma, jeśli nie wznosi się po nad ziemię; nauka martwa, która całkowicie zamknąćby się dała w jakim amfiteatrze lub muzeum; pozytywna wprawdzie, lecz w ujemnem znaczeniu tego wyrazu, i w skutek właśnie swego pozytywizmu pozbawiona zarówno logiki jak godności.“ (Histoire naturele des regnes organiques, t. II, p. 256).

Broca jest jednym z tych, którzy najwięcej przyczynili się do zmateryalizowania w ten sposób antropologii. On to sprowadził ją, jak ktoś powiedział, do mierzenie czaszek i szkieletów. Tak rozumiana, antropologia słusznie mogła być określoną jako poboczna gałęź porównawczej osteologii, zajmującej się badaniem odmian czaszki u ludzi rozmaitych ras. (Dr. Lebon).

Dla bezstronności musimy przyznać, że nie wszyscy antropologowie mają tak ograniczone poglądy. Są pomiędzy nimi i tacy — a i Dr. Quatrefages jest z ich liczby, którzy utrzymują, że chcąc mieć dokładne pojęcie o człowieku, trzeba rozważać go w jego całości, oraz brać na uwagę jego przymioty intelektualne i moralne, zarówno jak własności jego anatomiczne i fizjologiczne. Do nich to należy odpowiedzieć na wielkie pytanie co do pochodzenia człowieka i jego natury, co do stanowiska, jakie on zajmuje w szeregu stworzeń, co do podziału na rasy albo gatunki, — pytania, któremi gdzieindziej sami się zajmiemy. — (ob. art. Monogenizm, Człowiek i Dawność człowieka).

Na nieszczęście, uczeni o ciasnych poglądach, którzy chętnie zamykają oczy na prawdy moralne i najelementarniejsze zasady filozofii, sami chcą w tych poważnych zagadnieniach głos zabierać, a tymczasem sami nie są wcale zdolni o nich wyrokować. Łatwo przewidzieć, do jakich wniosków dochodzą. Wymownie wypowiedział to Adryan Arcelin, antropolog, który aczkolwiek nie zgadza się z nimi w zasadach, nie ustępuje im wszakże ani rozległością ani gruntownością swej wiedzy: „Wszechświat bez Boga, człowiek bez duszy, ludzkość bez przepisów moralności i przekonań religijnych; wolna wola zastąpiona w świecie przez niezmienne i bezwględne prawa fizyczne, walka o byt i mechanicznie rządząca biegiem rzeczy ludzkich selekcya, — oto program owej antropologicznej szkoły materyalistów. Trzeba być bardzo zarozumiałym, aby sobie wyobrazić, że przy pomocy takich doktryn, na samem przeczeniu opartych, można cokolwiek zbudować i nową ludzkość utworzyć. (Revue des questions scientifiques. Octobre 1879).

Co prawda, zdaje się, że smutne socyalne następstwa, które były niechybnym owocem podobnych doktryn, nie wiele obchodzą tych panów. Większość ich myśli jedynie o bezpośrednich i osobistych korzyściach, jakie im te doktryny w rezultacie przynoszą: podniecają próżność, łechcą ambicyę, schlebiają pysze, co wszystko nieraz więcej się ceni, aniżeli rzeczywisty postęp i pomyślność społeczeństwa. H. X. S. G.